MY PAINTINGS:

Oct 21, 2011

WYBRZEŻE

Wybrzeże. Słoweńskie, choć jakieś włoskie. Prawie wolne od turystów, ale wypełnione lokalnymi (słoweńskimi) plażowiczami. Piran i Koper - miasta senne, pachnące smażoną rybą i solą morską. Cudowne!
Wąskie kamienice, jak ząbki w nierównej szczęce, wykrzywiają się w chwiejne pierzeje jeszcze węższych uliczek, biegnących czasami po schodach lub przez bramy w parterach domów. W bocznych uliczkach można się poczuć jak na czyimś prywatnym podwórku, jak w pół-publicznym przedpokoju należącym do mieszkańców kamienic. Najlepiej opisuje to Stasiuk. Kilka dni po powrocie ze Słowenii natrafiłam w jego książce na piękny i bardzo trafny opis Piranu:

Wnętrze miasta było wilgotne i ciemne. Przypominało labirynt. Domy wyrastały jeden z drugiego, wspierały się o siebie, rozstępowały na szerokość rozpostartych ramion i wędrówka brukowanymi uliczkami miała w sobie smak perwersji. Cudze życie toczyło się o włos od własnego. (...) Błądząc we wnętrzu miasta, nawet gdy było opustoszałe, błądziło się w niewidzialnym tłumie. Głosy za ścianami, rozmowy, zastawione stoły pod zapalonymi lampami, zapachy jedzenia, szum wody w łazienkach, kłótnie, gesty, cała intymność życia, leżały w zasięgu wzroku, słuchu i węchu. Miasto przypominało jeden wielki dom, tysiąc pokojów połączonych chłodnymi i ciemnymi korytarzami, albo wygodne więzienie, w którym każdy mógł oddawać się swoim ulubionym zajęciom. Piran był jak cywilny klasztor.

Pomyślałem sobie, że takie miasta możliwe są tylko nad morzem albo na pustyni. W zamkniętym pejzażu mieszkańcom groziłoby szaleństwo. Tutaj wystarczyło kilkadziesiąt kroków, by wydostać się z ludzkiej termitiery, z tego na poły architektonicznego, na poły geologicznego tworu, i zaczynała się nieskończoność morza i powietrza, ograniczona jedynie niewyraźną linią horyzontu.


"Jadąc do Babadag", z Kraj, w którym zaczęła się wojna, wyd. Czarne, 2008, str.103


Oct 9, 2011

LJUBLJANA da się lubić...

...ale dopiero po 16-tej.

Przed południem po mieście kręcą się tylko turyści. Zaliczają kolejne zabytki i co chwila zerkają w mapę, tak jakby w tym małym mieście można się było w ogóle zgubić. Lublańczycy pojawiają się na ulicach dopiero po magicznej godzinie 16-tej - po pracy. Zajmują miejsca w barach i knajpach ciągnących się wzdłuż rzeki praktycznie bez końca. Można w nich wypić drinki w stu kolorach i smakach, ale o skosztowaniu jakichkolwiek lokalnych (bałkańskich) przysmaków można raczej zapomnieć. Szkoda. Burek smakowałby tu na pewno lepiej niż wszechobecne burrito.

Lublańczykom to jednak nie przeszkadza. Siedzą spokojnie nad swoją rzeką, piją Spritza i sprawiają wrażenie, że nie przeszkadza im właściwie nic. Zanim zdążą się upić, wracają grzecznie do domów aby następnego dnia znowu przyjść nad rzekę, o 16-ej. :)

Jak widać, Lublańczycy mają też w sobie trochę szaleństwa i potrafią pozbyć się starych butów w taki sposób, żeby wyszła z tego sztuka ulicy:)

Sep 13, 2011

CHORWACJA / CROATIA

Tydzień w północnej Chorwacji minął w oka mgnieniu, choć spędziłam go leżąc długie godziny na plaży (czyli zupełnie nie w moim normalnym tempie podróżniczym) lub jadąc przez równie długi czas autobusem do kolejnych miejscowości
i wysp. Podczas drogi krajobraz za oknem pozostawał właściwie niezmienny - suche góry wynurzały się z morza jak grzbiety jakiś olbrzymich podwodnych stworów. W miarę pokonywania kolejnych zakrętów nadbrzeżnej serpentyny, zmieniała się tylko perspektywa z której te góry oglądałam.

Surowość tej okolicy świetnie opisuje cytat ze Stasiuka
(który pisze tu akurat o Węgrzech, ale do północnej Chorwacji pasuje wyśmienicie):
"Wokół panuje taka pustka, że trudno rozstrzygnąć, czy jest to jeszcze pejzaż, czy już jego synteza."
Andrzej Stasiuk, Jadąc do Babadag, wyd. Czarne, Wołowiec 2008, str. 221

Lubię takie pustki :)

Aug 28, 2011

DUNAJ

Zdjęcia z dwudniowej wyprawy wzdłuż potężnego Dunaju; od Belgradu, przez Golubac, Donji Milanovac aż do Kladova, lezącego na cypelku serbskiego lądu wbijającego się w granice Rumunii. Piękna i zaskakująco pusta okolica. Ponadlokalni turyści jeszcze tu nie dotarli (na szczęście), choć poza infrastrukturą, jest tu wszystko czego potrzeba by przełomy Dunaju i teren Đerdapu stały się hitem wśród wakacyjnych ofert podróży.

Malutkie miejscowości ulokowane w dolinie rzeki pomiędzy zboczami Karpat nie różnią się w większości od polskich wsi gdzieś z Roztocza, ale zdarzają się i takie, które tworzą niezrozumiałą mieszanką skansenu i osiedla z wielkiej płyty, jak np. Kladovo. Wszystko ma tu jednak swój urok. Najbardziej urzeka spokój i uczucie oderwania od rzeczywistości dziejącej się gdzieś w dalekim Belgradzie, nie mówiąc już o odległej reszcie Europy.

Hawajska plaża w Kladovie. Po drugiej stronie rzeki Rumuni postanowili urządzić port przemysłowy, co by wzbogacić panoramę serbskiego kurortu.

Aug 27, 2011

from BELGRADE with love

Chodząc po Belgradzie mimowolnie porównywałam go do Buenos Aires i Budapesztu. Belgrad jest monumentalny
i zagmatwany, z typowo austro-węgierską architekturą, ale przy tym wszystkim nie przytłacza tak jak inne stolice
starej Europy. Ma w sobie pewną lekkość i przyjemną swobodną wibrację, którą zapamiętałam z Buenos Aires.

Mimo dawno minionej świetności, Belgrad nadal trzyma fason i lekko się uśmiecha. Jest miastem niemal z krwi i kości - mężczyzną - rozczochranym, nieogolonym i woniejącym wczorajszą imprezką, ale wciąż przystojnym i pociągającym (nie mówię tu oczywiście o panu na zdjęciu poniżej!).


Najlepsze wrażenie Belgrad robi po zmroku. Ulice i place wypełniają się wtedy ludźmi, kawiarnie tętnią życiem a budynki wystawiają do światła tylko to co mają najpiękniejsze.

Aug 25, 2011

NOVI BEOGRAD

Dwa stare gmachy Nowego Belgradu:
Pałac Serbii (dawniej Pałac Federacji), siedziba serbskiego rządu:


Hotel Jugoslavja otwarty w 1969 roku, zbombardowany 30 lat później. Gościł Nixona, Brandta i królową Elżbietę. Teraz stoi pusty, niszczeje i daje świadectwo jak wiele się w byłej Jugosławii zmieniło.

07.2011

Aug 24, 2011

SERBIA

Trochę senne, trochę romantyczne horyzonty z Belgradu i Nowego Sadu.

Zielone zbocza i tarasy na szczytach twierdz Kalemegdan w Belgradzie i Petrovaradin w Nowym Sadzie działają jak środek nasenny. Nieważne jak zabiegane i zmęczone są partery tych miast - na górze nikomu się nie spieszy. Najlepiej tam po prostu usiąść, zastygnąć i nie zakłócać spokoju krajobrazu.




07.2011

Jun 30, 2011

Jun 21, 2011

MOSTAR

Smutne miasto pełne rozbawionych turystów. O ile na odbudowanym niedawno (w 2004 roku) Starym Moście jest całkiem tłoczno, o tyle na wystawę poświęconą historii wojennej miasta (w wieży tuż przy moście) nikt nie zagląda.
Tylna, mniej turystyczna fasada Mostaru stoi w ruinie, zarasta i czeka na lepsze czasy.


Jun 20, 2011

SARAJEVO

W Sarajewie można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Wystarczy spojrzeć w dowolnym kierunku na panoramę miasta, które faluje razem z otaczającymi je wzgórzami. Piękne!

Sarajewo jest swojskie i powolne, pachnie kawą, dymem z restauracyjnych pieców i wilgotnym lasem. Czuć, że to bałkańskie miasto zatrzymało się między Wschodem a Zachodem, choć jego mieszkańcy (w pełni glamour) wyprzedzili je o co najmniej dwie dekady w pogoni za zachodnioeuropejską nowoczesnością. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle, ale Sarajewo jest mieszanką czarującą.
Stare centrum miasta:

jest cerkiew, jest i meczet:
było stare, będzie nowe:

May 14, 2011

GRAZ!

Po prostu Graz, moje nowe miejsce. Myślę, że nie potrzeba więcej zdjęć żeby oddać urok tego miasta. Współżycie czerwonych dachów i niebieskiej fasolki kształtuje atmosferę całego Grazu, który z przymrużeniem oka łączy stare z nowym, nie tylko w architekturze :)

May 13, 2011

WIEN

Uaktualniam newsy :) Dwa miesiące temu przeniosłam się na trochę do Austrii. Mieszkam w Grazu, ale na początek wklejam kilka klatek z Wiednia. Po pierwszej typowo turystycznej wizycie w Wiedniu mam wrażenie, że to miasto składa się głównie z ogrodów, pałaców i pomników, między które powstawiano trochę współczesnego designu miejskiego. Ot co. Bardziej zaczarował mnie Graz, ale o nim następnym razem.

sałata wiedeńska:

Bezimienna biblioteka - pomnik Holocaustu na Judenplatz:
i to co Austriacy lubią najbardziej, czyli krzaki wszelkich kształtów...

Apr 1, 2011

Czasem warto zrobić cos na przekór

Ostatnio na blogu trochę monotonnie, bo zamiast nowych prac wklejam odgrzewane info o publikacjach starych projektów... ale nadal jest to coś, czym chciałabym się z innymi podzielić, wiec jest jak jest :)

Artykuł o moim projekcie dyplomowym z dzisiejszej gazety WPR z powiatu pruszkowskiego. Jedna informacja jest tu dodana trochę na wyrost, bo nagrody Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków nie dostałam, tylko jestem do niej nominowana, a to spora różnica :)
Artykuł można przeczytać także w wydaniu on-line tutaj

Jan 15, 2011

PUBLIKACJE PROJEKTU URBANITY

Najpierw książka: 'URBANITY Twenty Years Later – Projects for Central European Capitals’, wydana przed CCEA, dystrybuowana przez wyd. Actar i Birkhäuser (!) book distribution
Na kilkunastu stronach prezentowany jest nasz grupowy projekt PARKOUR WARSAW:



...a potem jeszcze artykuł w Archivolcie 4_2010 (archivolta)


artykuł napisałam z Asią Koszewską

Jan 3, 2011