...ale dopiero po 16-tej.
Przed południem po mieście kręcą się tylko turyści. Zaliczają kolejne zabytki i co chwila zerkają w mapę, tak jakby w tym małym mieście można się było w ogóle zgubić. Lublańczycy pojawiają się na ulicach dopiero po magicznej godzinie 16-tej - po pracy. Zajmują miejsca w barach i knajpach ciągnących się wzdłuż rzeki praktycznie bez końca. Można w nich wypić drinki w stu kolorach i smakach, ale o skosztowaniu jakichkolwiek lokalnych (bałkańskich) przysmaków można raczej zapomnieć. Szkoda. Burek smakowałby tu na pewno lepiej niż wszechobecne burrito.
Lublańczykom to jednak nie przeszkadza. Siedzą spokojnie nad swoją rzeką, piją Spritza i sprawiają wrażenie, że nie przeszkadza im właściwie nic. Zanim zdążą się upić, wracają grzecznie do domów aby następnego dnia znowu przyjść nad rzekę, o 16-ej. :)
CHOOSE A LABEL:
architektura
(13)
Austria
(3)
Berlin
(2)
Bosnia and Hercegovina
(2)
chłodna
(2)
domowo
(2)
Dulag 121
(2)
dyplom mgr
(4)
foto
(48)
Germany
(1)
grafika
(11)
Graz
(4)
jarmark europa
(3)
mazury
(2)
news
(1)
Prague
(2)
projekty
(14)
Rumunia
(1)
rysunki / drawings
(15)
Serbia
(4)
Slovenia
(2)
stadion X-lecia
(2)
Switzerland
(1)
travels
(17)
Turkey
(1)
urbanistyka
(4)
Urbanity 20 years later
(3)
warszawa
(10)
Oct 9, 2011
LJUBLJANA da się lubić...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
apropo butów,to w Mediolanie jest taki skłot,gdzie jeśli ktoś zostanie na dłużej to zostawia 'but',i też takie wiszą nad wejściem..więc może gdzieś tam w okolicy też było ukryte takie miejsce?
a proposito tego sklotu, to on juz nie istnieje, teraz powstaje tam jakas komercyjna mieszkaniowa.
a propos zdjecia, niezle te drzwi zlote, tajemnicze!
Post a Comment